Jak wybrać perfumy

...dla siebie.

Praktycznie codziennie pojawia się w mojej skrzynce kilka pytań od Czytelników i większość oscyluje wokół tego właśnie tematu. Czym powinnam/powinienem pachnieć? Co do mnie pasuje? Jaki zapach polecasz? Jakie perfumy będą najlepsze dla mnie? 
I tu zwykle następuje kilka słów charakteryzujących dana Osobę. Przyznaję, zwykle są to opisy nietypowe, skreślone z pomysłem, czasem wsparte muzyką, czasem nawiązaniem literackim i co najważniejsze: rzeczywiście sprawiające wrażenie, że nadawcy są osobowościami nietypowymi, których lista przebojów z Sephory czy Douglasa raczej nie zadowoli.

Siedzę więc i dumam. Czasem odkładam takiego maila parę dni, czytając, czekając na pomysł, czytając znów...

 

Naprawdę staram się odpisywać i naprawdę staram się pomagać, jednak zawsze piszę, że moja pomoc to tylko propozycje, i że nie należy brać sobie ich zbytnio do serca. Dlaczego? Bo nie da się wybrać perfum dla kogoś. Na podstawie dotychczasowych wyborów (jeśli je poznam) mogę z grubsza określić grupę zapachów, które wchodzą w rachubę, mogę spekulować i snuć hipotezy, ale to zawsze będzie ruletka. Bo perfumy należy sobie wybrać samemu.

Najważniejszym kryterium wyboru zapachu jest nasz gust. Zapach ma nam się podobać i mamy się w nim dobrze czuć.

Tym razem w cyklu Frequently Asked Questions kilka nietypowych rad dotyczących wyboru zapachu. 


 

Po pierwsze, wszelkie poradniki służące doborowi perfum wedle znaku zodiaku, koloru włosów, temperamentu czy nawet wieku należy uznać za bzdury. Przepraszam, że tak wprost, ale nie mogę inaczej.
Pomysł, że nasz gust zależy od daty urodzenia zakrawa na dowcip, a już z pewnością dowcipne jest wybieranie "zapachów dla blondynek" i "zapachów dla brunetek" - cóż bowiem począć, jeśli delikatna blondynka przemieni się w ognistą brunetkę za pomocą farby L'Oreal, Wella czy jakiejkolwiek innej?

Znam osoby energiczne i żywiołowe, które nie znoszą cytrusów, znam silne, dominujące osobowości lubujące się w dziewczęcych słodziakach, znam młode dziewczyny świetnie czujace się w Opium i dojrzałe kobiety wybierające (i z klasą i radością noszące) Clinique Simply czy Ninę Niny Ricci. Bo perfumy mają nam sprawiać przyjemność, poprawiać samopoczucie, a nie stanowić uzupełnienie danych metrykalnych czy kartoteki psychologicznej.

Kilka rad jednak mam i oto one.

 

Po pierwsze, zastanów się, jaka/jaki jesteś. Możesz zamknąć oczy i spróbować określić się kilkoma przymiotnikami. Nie racjonalnie i nie metodycznie. Emocjonalnie. Ja na przykład jestem osobą do przesady logiczną i diablo energiczną, a jednak nie to przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o sobie. Przychodzi mi do głowy, że mam dwoistą naturę: mroczną i stabilną jednocześnie. Że żyję dekadencko i zachłannie, że spalam się... Ale spalam się pięknie, z polotem i z premedytacją. Myślę też inne rzeczy, ale o nich nie napiszę. Chodzi o ogólną intuicję. Nie przychodzą mi do głowy określenia: elegancka, uwodzicielska, kobieca, dziewczęca, słodka, urocza etc. Rozumiesz?
Twoje perfumy prawdopodobnie będą krążyły w tej samej sferze pojęciowej, co Twoje subiektywne wyobrażenia. Pamiętaj tylko, by robić ten test w chwili, kiedy lubisz siebie. :)


Po drugie, zastanów się, jakie zapachy ci się podobają. Czy do głowy przychodzi Ci róża,  cynamon, kawa, konwalia, pieprz, skóra, świeża pościel, zgaszona zapałka, czekolada, pomarańcza, kościelne kadzidło, czy może zielone liście. Zapachy ciepłe, czy przestrzenne i chłodne? Spożywcze, czy nie? Słodkie, czy wytrawne? To pozwoli z grubsza określić grupę perfum, w której powinieneś szukać.

Możesz poszukać ulubionych kolorów - ogólnie chodzi o to, żeby określić się pojęciami używanymi także do opisu zapachów.



Jeśli masz już za sobą doświadczenia z perfumami, pomocne jest przypomnienie sobie, jakie perfumy Ci się podobają i dlaczego. Oczywiście dotyczy to perfum wybieranych świadomie, nie prezentów, na które nie mieliśmy wpływu, czy nowości poleconych przez panią konsultantkę w perfumerii i nabytych impulsywnie.
Takie zapachy można rozebrać na nuty wklepując ich nazwę w Google, lub po prostu wchodząc na stronę Wizaz.pl w katalog Kosmetyk Wszech Czasów. Jeśli porównamy nuty naszych ulubionych perfum, może nam się udać wyodrębnić ulubione składniki perfumeryjne, a to już coś.

We wspomnianym wyżej katalogu, zwanym w skrócie KWC mamy bardzo przydatne okienko zwane wyszukiwarką. Wchodzimy w opcję "Szukanie zaawansowane", w okienko "Fraza do znalezienia:" wpisujemy tam na przykład: "rozmaryn pieprz", w kolejnym okienku klikamy "w opisach i składach", wybieramy kategorię "Zapachy" i... Voilla - pokazuje nam się lista perfum zawierających rozmaryn i pieprz.
Podobnie postępujemy wchodząc na przykład na stronę LuckyScent. W prawym, górnym rogu wpisujemy pożądane nuty lub określenia (po angielsku, oczywiście) i otrzymujemy listę perfum, których opisy zawierają szukane słowa.
Taka lista, po przestudiowaniu i odrzuceniu zapachów ewidentnie obcych nam stylistycznie albo zawierających składniki, których nie lubimy może stanowić niezły początek poszukiwań.

 

Dalszy etap jest oczywisty - testy, testy, testy...

W przypadku zapachów dostępnych w Polsce możemy pójść do perfumerii (selektywnej lub niszowej) i albo poszukać na półkach, albo poprosić konsultantkę/konsultanta o wskazanie zapachów z listy. Nie daj się zwieść i nie ulegaj namowom typu: "Dla pani/pana najlepszym zapachem byłby... Mamy taką wspaniałą nowość... Wszyskim się podoba... Jest pani/pan za młoda/y na taki zapch... Do takiego typu urody nie pasują..." ani na sto innych. Jeśli zapach będzie Ci odpowiadał, będzie pasował do Twojej wizji siebie i Twojego gustu, to będzie pasował do Ciebie i basta. Najlepsza nawet konsultantka nie może lepiej niż Ty wiedzieć, jaki jesteś.

Oczywiście wszystkie powyższe rady dotyczą wyboru zapachu "swojego", nie zaś zapachu modnego. Do mód perfumeryjnych mam podejście takie samo, jak do wszystkich innych: jeśli coś jest modne i mi się podoba - noszę tak samo, jak nosiłabym, gdyby modne nie było. Jeśli zaś jest modne i mi się nie podoba... No to mi się nie podoba. Nie ma o czym gadać.


W charakterze podsumowania dla tego nietypowego (szczególnie w kontekście FAQ) posta dodam, że im więcej testujecie, tym łatwiej Wam określić nie tylko zapach, ale i swój do niego stosunek - poza stwierdzeniem "ładne - nieładne" uczymy się rozpoznawać, dlaczego zapach nam się podoba, które składniki tak naprawdę nas uwiodły, jakie typy woni rozwijają się na naszej skórze korzystnie, a które gasną. Nie jest to umiejętność konieczna, ale bardzo pomocna przy kolejnych perfumeryjnych wyprawach w nieznane.
Dlatego jeśli naprawdę chcesz wybrać zapach, który sprawi Ci przyjemność i satysfakcję, musisz liczyć się z tym, że będzie to wymagało nieco zachodu - jak każdy tego typu wybór. Jeśli nie chce Ci się szukać i szkoda Ci czasu, to... Cóż mogę rzec? No pain, no gain. ;)

I ostatnia rzecz: żeby podkreślić zapachem swój styl, trzeba mieć co podkreślać.
Ale myślę, że jeśli ktoś czyta tego bloga lub trafił na niego poszukując wiedzy, to znaczy, że z pewnością nie jest człowiekiem bezrefleksyjnie powielającą wzorce z reklam, więc ten akurat problem mamy z głowy. :)

Powodzenia.


* 1,5 i 6 zdjęcie dość przewrotnie: z filmu "Pachnidło" Toma Tykwera
** Na drugim Beyonce Knowles w trzech wersjach kolorystycznych
*** Ilustracja trzecia: "The Stuff that Dreams Are Made Of" John Anster Fitzgerald

Komentarze

  1. Święta prawda!
    Dodam jeszcze, że każdy wspomniany etap tej podróży jest baaaardzo przyjemny i budujący - czy to z powodu wstrząsających doznań, czy też na skutek poszerzenia ogólnie rozumianych horyzontów :)
    Pozdrawiam wszystkich aromaniaków!

    OdpowiedzUsuń
  2. "I ostatnia rzecz: żeby podkreślić zapachem swój styl, trzeba mieć co podkreślać.
    Ale myślę, że jeśli ktoś czyta tego bloga, to znaczy, że z pewnością nie jest bezmyślnym przeżuwaczem pop papki, więc ten akurat problem mamy z głowy."

    A mój Boże... Oplułam monitor ze śmiechu. No tak, bo kto czyta Wielką Sabbath ten sam jest Wielki. :) No i kto czyta Gwiazdę Pożal się Boże Twistera też tak ma... Jedno drugiego warte...

    Produkujecie bufonadę, nadymacie się swoimi pseudo osiągnięciami.

    Uważam, że oboje jesteście żałośni i do pięt nie dorastacie elve...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sabb, najlepszy jest ten ostatni passus Twojej notki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zwykle super opis
    zgadzam się.każdy powinien indywidualnie dobierać zapach do własnej osoby,własnego węchu,nie patrząc na opinie innych.
    powiedz mi K. nie moge znależdz twoich opisów drzew oraz składników użytych do produkcji perfum (pamiętam iż było sporo tego) ;(
    gdzie mam szukać?
    pozdrawiam
    J

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielce Odważna i Uprzejma Pani Anonim, pozwól, że odpowiem na Twój komentarz w ten sposób:
    - monitora czyścić nie będę, ale w sumie miło mi, że Cię rozbawiłam
    - szkoda tylko, że Twoje rozbawienie wynikło z tego, że po prostu nie zrozumiałaś, co napisałam. Napisałam bowiem (może rzeczywiście niezbyt czytelnie, trudno mi to ocenić), że czytelnicy tego konkretnego bloga nie są przeżuwaczami pop papki, bo niewiele zapachów popularnych i modnych się tu pojawia. jeśli ktoś chce czytać o kadzidłach, drewnach czy głębokiej niszy ogólnie (bez względu na jakość owego pisania), to zwykle znaczy, że pop papka mu nie wystarcza i że szuka czegoś więcej. Swoją złośliwość wycelowałaś w nieistniejącą zwierzynę.
    - nie wymyślaj wojen. Z Elve nie wojuję, wojować nie będę. Tego, że Jej bloga czytałam jeszcze jako perfumeryjny żółtodziób, a także swojej sympatii dla Niej i podziwu dla Jej pisania nigdy nie kryłam i przyznaję, że nawet tak niekulturalne prowokacje jak twoja nie skłonią mnie do zmiany stanowiska w tej kwestii.
    - i wreszcie zapytam, o co ci właściwie chodzi? Zaglądasz do mnie, czytasz? Miło mi. Masz z tego kupę śmiechu? To świetnie, baw się dobrze.
    Agresywne, niekulturalne i do tego anonimowe komentarze w sieci bynajmniej nie są rzadkością więc bardziej, niż to, co napisałaś dziwi mnie fakt, że taki anonim pojawia się dopiero po tak długim czasie pisania.



    Magdo, Piotrze - dziękuję Wam ślicznie. Mam ambiwalentne odczucia wobec tego posta (bo mało konkretny), ale chciałam coś wrzucić póki mi katar nie przejdzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jarku, w spisie etykiet, pod indeksem recenzji jest indeks składników. Tam znajdziesz posegregowane alfabetycznie linki do składników, o których pisałam. To oczywiście, tylko niewielka część bogactwa perfumeryjnych esencji, ale tego chyba szukasz. Uściski. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na wypadek kataru powinnaś mieć ze dwa przygotowane wcześniej teksty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sabbath, moze to nie typowa notka z poradami, ale bardzo mi sie podoba taki przewodnik szukania "wlasnego" zapachu. Szczegolnie, ze w natloku nowosci i hitow perfumeryjnych latwo sie pogubic, a moda ma taka niemila ceche, ze bardzo sie narzuca i czasem ciezko sie przed ta presja obronic. Ja, jak juz kiedys pisalam, dzieki Twojemu blogowi zaczelam sie troszke rozgladac po roznych zpachach, tych popularnych i tych niszowych i bardzo to mile choc niebezpiecznie wciagajace zajecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszorzędny artykuł!!! Wielkie dzięki za niego :***

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam. notka bardzo mi się podoba, pobudza do refleksji. Właśnie przed sekundą skończyłam robić listę najczęściej wybieranych przeze mnie składników i nie doszłam do żadnych konstruktywnych wniosków, ponieważ te składniki, które pojawiały się u mnie najczęściej są najczęściej stosowane w nutach głowy (bergamotka), bazy (ambra, paczula, wanilia) oraz serca (jaśmin, róża). Najbardziej zaskakującym odkryciem było dla mnie częste występowanie kadzidła oraz wanilii, a wśród przypraw kardamonu,kwiatów -frezji. Poza tym wzięłabym ten punkt pod lupę, ze wzgl. na te częste występowanie. Z resztą notki całkowicie się zgadzam, ale uważam że te jedne jedyne perfumy nie istnieją :) choć jeśli miałabym wybrać byłyby to nieniszowe perfumy - Angel. A Pani? pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sab, post może mało konkretny, ale dający do myślenia. Rozpoczynam więc oficjalne poszukiwania kadzidlanej róży, czarnej herbaty i nieprzesadnie słodkiej wanilii. I zgadzam się, że te wszystkie podziały są kompletnie bezsensownie - ja bardzo lubiłam siebie w Opium, z którego musiałam zrezygnować na wyraźne życzenie otoczenia... A na testy ciągle czeka Black Cashmere. Póki co brak mi odwagi zmierzyć się z "żywą legendą"...

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam ponownie! Post mi się bardzo podoba; ja bym może jeszcze dodała, że nie należy się przejmować podziałami typu "perfumy na dzień/na wieczór" i "zapachy damskie/męskie" (o czym zresztą wielokrotnie piszesz w opisach poszczególnych perfum). Ja jeszcze nie rozróżniam nut zapachowych (choć ostatnio rozpoznaję figę i jestem z tego dumna :)), ale bardzo lubię czytać tu o zapachach i testować je potem osobiście porównując własne odczucia z recenzją (oczywiście często czuję i wyobrażam sobie zupełnie co innego, ale to wcale nie sprawia, że przyjemność jest mniejsza). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny posty, bardzo pożyteczny...i bliski memu sercu bo poszukiwania Tego Jedynego lub bardziej adekwatnie - Tych Kilku, zajęły mi ok 1/4 życia. Mam podobne odczucia co do dopasowywania zapachów do wyglądu, wręcz nóż w kieszeni mi sie otwiera kiedy widze te "rekomendacje": zapach dla ognistych brunetek, zapach dla blondynek, zapach tylko +30...co za brednie.

    Musze sie odnieść do wypowiedzi anonimowej z drugiego posta. Ostatnimi czasy coraz bardziej zauważam, na różnych forach i portalach, dokonywanie rażącej nadinterpretacji czyichś slów czy działań (co mnie niezmiernie irytuje) - jest rzeczą oczywistą, że na tym blogu recenzowane są zapachy odległe i bardzo odległe od tego co można nazwać perfumowym popem, jezeli ktoś tu zagląda to znaczy ze lubi ten typ twórczości, ten styl w perfumiarstwie. Mozna z tego wywnioskować że osobnik ten posiada jakieś cechy charakteru czy zainteresowanie, które skierowały go na te tory w perfumiarstwie; i to właśnie je można podkreślić. Czyli Sabbath stwierdziła FAKT, a nie odstawiła bufonade. Cała trójka wspomnianych przez Ciebie, Anonimowa, bloggerów osiągnęła sukces, jeśli tego nie widzisz... to Twój problem. Dlaczego ktos nie może sie cieszyć publicznie z tego, pochwalić sie tym? czy należy przepraszać za to że sie coś osiągnęło? Chyba "świat" jest czarno-biały w naszym kraju: na sukces moga być dwie reakcje - pozytywna, czyli biczowanie i powrót do szeregu lub negatywna - bufonada (lub w innym narzeczu - brak fałszywej skromności).
    Mam nadziej że ta druga część posta NIE ZOSTANIE POTRAKTOWANA JAK WTRĄCANIE SIĘ, ale coraz bardziej mnie tacy ludzie wkur**** i odczuwam potrzebe zareagowania

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny post - bez zbędnych ozdobników, taki... rzeczowy, bezproblemowy, praktyczny :) to jak najbardziej komplementy!!!
    Akapit - "pomyślmy, jakie zapachy mi się podobają", nie zawsze trafiony. Uwielbiam ostre cytrusy, zapach jabłek, pieprzu, morza. W każdym z tych zapachów, bez względu na firmę i inne składowe czuję się fatalnie, ohydnie, unikam jak ognia.
    ale właściwie co napisać...? unikajmy zapachów które nam się podobają? ;)
    czytam - nie zawsze się zgadzam - doceniam - pozdrawiam.
    M.A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Piotrze, masz pewnie rację, ale czasu mi nie staje nijak na robienie zapasów. A zapowiada się, że od wiosny będzie tylko gorzej... To znaczy lepiej :D ale czasu będę miała jeszcze mniej.



    Brombap, chciałabym napisać, że z tą modą to nie jest prawda, ale nie mogę. Bo oczywiście jest jak piszesz. Wczasach, kiedy modne są rurki, trudno jest kupić dzwony, kiedy modny jest fiolet, czerwonego szalika szuka się dwa lata... Moda narzuca się. Czasem to bywa rozwijające (w senie poszerzające horyzonty estetyczne), ale zwykle jest irytujące.
    I zgadzam się też, że zapachowe poszukiwania wciągają strasznie. Ani się człowiek spostrzeże, jak mu się próbki mnożą. ;)
    Okropnie zgodny ze mnie człowiek dzisiaj. ;)



    Katalino :*



    Kali, bergamota to ciekawy składnik, zauważyłaś? Czasem pachnie cytrusowo, świeżo, czasem sucho, skórzaście, ciemno. Lubię tę nutę. Bywa brzydka, ale bardzo rzadko (na przykład w Musc Ravageur się na mnie biesi).
    Większość wymienionych przez Panią nut lubię szczerze. Wyjątkiem jest jaśmin, ale wyznam, że sama byłam zaskoczona, kiedy okazało się, że występuje on w kilku lubianych przeze mnie zapachach. Czasem człowieka zadziwiają jego własne gusta. ;)
    Pytanie zadała Pani ciekawe, a odpowiedź jest złożona... Moja perfumeryjna przygoda zaczynała się dziwnie. Pisałam o tym trochę w notce:
    http://sabbathofsenses.blogspot.com/2010/01/to-wcale-nie-jest-notka-noworoczna.html
    Przez lata używałam Theoremy i Theoremy Esprit d'Ete ze sporadycznymi wyskokami w inne rejony. Wtedy byłoby mi łatwo określić się zapachowo. Angela też używałam przez czas długi, mam na swoim sumieniu kilka wysuszonych flakoników i nadal bardzo lubię ten zapach.
    Teraz trudno byłoby mi wybrać jeden. Może Jaisalmer? Może Black Tourmaline? Może Black Cashmere? Sezonowo kandyduje także Black Afgano (zima) i French Lover (lato). Naprawdę nie wiem. Wiem, że byłoby to z pewnścią coś mocno drzewnego z nutą kadzidła.



    Magdo, wiesz, że Opium też używałam przez czas jakiś? Zrezygnowałam z powodu poznania niszowców, choć podziw i sympatia dla tego zapachu zostały.
    A Black Cashmere testuj bez wahania, coś mi mówi, że może Ci się spodobać. Tylko daj mu kilka minut na wtopienie się w skórę. Masz próbkę, czy mogę służyć paczuszką? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sabb to jest świetne:) Nie odniosę się do wszystkiego co napisałaś, ale masz słuszność.W życiu nie zasugerowałabym się przy doborze perfum takimi czynnikami jak kolor włosów,znak zodiaku czy sugestia pani ekspedientki w perfumerii.I jestem pewnie zapachowym oszołomem bo podobają mi się zapachy że tak powiem skrajne nutowo ,ale są to zapachy które wybrałam sobie sama. Dlatego też przyznam, że nie pojmuję dziesiątek wątków zakładanych przez ludzi którzy przychodzą na forum żeby zapytać jaki zapach powinni sobie kupić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Xiaoxiongmao - jak najbardziej, mogę podpisać się pod zastrzeżeniami, o których wspominasz. W serii FAQ wrzuciłam nawet posta pod tytułem: "Czy perfumy maja płeć?". Zerknij proszę, jeśli znajdziesz chwilkę - myślę, że jest szansa, że się zgodzimy, choć temat potraktowałam nieco prowokacyjnie.
    To, że nasz sposób odczuwania zapachów bywa różny, że mamy zupełnie odmienne skojarzenia jest naturalne. Przez czas jakiś zastanawiałam się, na jaki element kłaść nacisk w recenzjach. Zawsze staram się posługiwać jakimś konkretem: napisać o nutach, akordach, typie zapachu. PO prostu wiem, że taka recenzja ma charakteru użytkowy - ludzie czytają po to, żeby zasięgnąć informacji. Z drugiej strony, róża róży nierówna, kadzidło nie zawsze pachnie tak samo, ten sam składnik może pokazać się z tylu różnych stron, że wymienienie nut czasem niewiele daje. I wtedy zauważyłam (pomogły mi opinie dziewczyn z forum, z którymi razem uczyłyśmy się jakoś te nasze perfumeryjne wrażenie ubierać w słowa), że odbiorca ceni obraz. Nie w znaczeniu opowieści samej w sobie, lecz jako sposób pokazania nastroju, klimatu, jaki tworzą perfumy. I że czasem działa to lepiej, niż najbardziej szczegółowo opisane nuty. Dlatego staram się, żeby opis zapachu zawierał jedno i drugie. Wychodzi mi różnie. Czasem opowieść niesie mnie patataj. ;) Czasem muszę wyciskać z siebie skojarzenie jak pastę z tubki, bo zapach do mnie nie mówi... Te milczące zapachy recenzuję niechętnie i sporadycznie. Nie lubię tej nieprzyjemnej świadomości, ze nie mam nic ciekawego do napisania i to widać. To już wolę wyjść na świra i narwańca. :)
    Pozdrawiam ciepło. :)


    M.A. - masz sporo racji w tym, co piszesz. W sumie rzeczywiście, nie zawsze jest tak, że to, co nam się podoba, chcemy nosić.
    Ja na przykład lubię zapach kwiatów lipy, czy powietrza po burzy, ale ani wonie kwiatowe, ani ozonowe nie są moje. Z drugiej strony, nie wymieniłabym ich jako pierwszych raczej. Bo ja akurat bardzo dużo zapachów lubię, ale tylko niektóre noszę.
    Z zapachami jest podobny problem jak z zachodem słońca: w naturze jest pikękny, a na obrazach często trąci kiczem. Zapach jabłek (i jabłka w ogóle) wprost uwielbiam, ale nosić? Podziękuję.
    Może powinnam napisać o pierwszych zapachach, jakie do głowy nam przyjdą? Bo mnie jako pierwsza do głowy przychodzi gaszona świeca... Nosiłabym. Gdybym tylko znalazła.
    W każdym razie nawet jeśli Ty się ze mną w tej kwestii nie zgadzasz, to ja nie mogę z Tobą polemizować, bo zgadzam się z Twoją niezgodą. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczarowany Pierniczku, daleka jestem od namawiania do zapachowej wstrzemięźliwości i do ograniczania się do jednego zapachu. Choć przynaję, jeden signature scent ma swój urok. Kusi, ale aktualnie nie jestem w stanie wybrać.
    Za to, co napisałaś odnoście posta Anonimowej chcę Ci bardzo, bardzo podziękować. Naprawdę jestem poruszona i szczęśliwa, że właśnie tak mnie zrozumiałaś.
    Nie uważam się za jakiegoś wielkiego znawcę. Pisałam nie raz, że my wszyscy - bloggerzy jesteśmy tylko amatorami - może z większym zacięciem, a może tylko bardziej odważnymi, żeby wyjść ze swoim hobby na zewnątrz. To jest jak śpiewanie w domu przy otwartym oknie - liczę się z tym, że internetowy, metaforyczny przechodzień zatrzyma się i posłucha chwilkę.
    Czy jest to sukces? Moim zdaniem to kwestia dyskusyjna. Pakuję mnóstwo pracy w coś, co nie przynosi mi zysków, ani korzyści. Nawet sławy nie przynosi, bo przecież robię to pod pseudonimem. Sukcesem jest dla mnie to, że ktoś czyta, zgadza się, albo (jak poniżej) nie zgadza się, że mogę porozmawiać o czymś, co mnie pasjonuje.
    Nie raz zetknęłam się z opinią, że gdybym pisała o zapachach popularniejszych, to i popularność byłaby większa, że powinnam wyjść poza swoją niszę, że powinnam poszerzyć zapachowe horyzonty. Kuszące, ale podziękuję. Mamy urodzaj perfumeryjnych blogów z (często bardzo dobrymi) recenzjami zapachów z szerszego zapachowego horyzontu. Mój blog jest dziwny i to chyba dobrze. Podział gatunkowy jest potrzebny ludziom o nietypowym guście. Stąd biorą się stacje radiowe serwujące jazz, klasykę, czy ostre granie, stąd festiwale muzyczne nurtów najróżniejszych, sklepy tematyczne, knajpy orientalne... I blogi poruszające tematykę interesującą tylko dla pewnej grupy czytelników.
    Te nieszczęsne (albo szczęsne) darmowe próbki to w Polsce kwestia ostatnich miesięcy. Na świecie niszowe perfumerie i kreatorzy już dawno zauważyli, że to świetna forma reklamy - i to nieomal za darmochę, bo wysłanie sampli bloggerowi wychodzi o wiele taniej, niż regularna kampania reklamowa. Dla producentów niszowych poczta pantoflowa to najskuteczniejsza metoda zdobycia klienta, bo większość niszowych firm nie reklamuje się w sposób tradycyjny. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że przez lata kupowałam wszystkie próbki za własną kasę (pakując w to hobby spore środki) i dotychczas większość zdobywam tą drogą (albo przez wymianę z innymi pasjonatami) i sposób zdobycia próbki nie wpływa na sama recenzję.
    Zdażyło mi się, że od dystrybutorów czołowych ekskluzywnych marek perfuymeryjnych dostałam maile z ofertą przysyłania flakonów "w zamian za pozytywne recenzje". Oczywiście odmówiłam - nie jestem w stanie zagwarantować, ze recenzja będzie pozytywna.
    A że dziękuję za możliwość poznania zapachu jednej, czy drugiej perfumerii? Po pierwsze, tego wymaga kultura, po drugie zaś, ja naprawdę doceniam fakt, że coś dostaję. Rzadko mi się to w życiu zdarza. I wiem, że to forma reklamy, ale daje słowo, od żadnej z firm przysyłającej mi próbki swoich produktów nigdy nie usłyszałam, że oczekują pozytywnych recenzji.
    Popłynęłam trochę, co?
    W każdym razie dziękuję Ci ogromnie, Zaczarowany Pierniczku.
    Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że chcę robić karierę na tym blogu. Gdybym chciała robić karierę, uwierzcie mi, nie pisałabym o zapachach, o których piszę, tylko o Euphorii czy Light Blue (które w sumie uważam za udane kompozycje, szczególnie LB).

    OdpowiedzUsuń
  19. Skarbku, po raz nie wiem który już zd=gadzam się. I przyznaję, że te wątki i mnie wydają się niezwykłe. Czasem ma ochotę napisać coś w stylu" Czemu Ty Człowieku obcych ludzi pytasz, co się Tobie podoba?"

    Wiesz, że byłam w Lublinie i widziałam się z Tru? Wiem, że byłaś po zabiegu, mam nadzieję, że już wszystko dobrze. W kwestii spotkania - nic nie straciłaś nie przychodząc (przynajmniej z mojej strony), bo byłam tak koszmarnie chora, że siedziałam w knajpie, kiwałam sie tępo i marudziłam. Teraz będe unikać Tru ze wstydu...

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawe podejście do tematu; też nie bardzo rozumiem, jak można pytać nieznaną przecież osobę ot, jakich perfum używać. Jasne, ze staram się pomóc najlepiej jak umiem, zastanawiam się, grzebię w pamięci i wyobraźni, ale kurczę - mogę tylko coś zasugerować i to z całkiem dużym marginesem pomyłki.
    Zapachy dobierane pod "okazję" czy kolor włosów.. teoretycznie to bujda na resorach, jak się kiedyś mawiało. Ale: każdy człowiek różni się od bliźnich pH skóry czy ilością wydzielanego sebum, a to jest powiązane z NATURALNYM kolorem włosów. "Okazja" - w mojej opinii część perfum dzieli się na takie "na dzień" i takie "na wieczór"; tyle że ów podział jest indywidualny. Dla przykładu: mogę sobie swoje kochane Soir de Lune nosić podczas zakupów w hipermarkecie czy mycia łazienki i nie uważam tego za coś niestosownego, ale mieści się w mojej głowie sytuacja, gdy ktoś ma opory przed założeniem SdL do stroju innego, niż suknia z trenem czy mała czarna tudzież smoking. Co nie znaczy, że ktokolwiek z nas się myli.
    Co do reszty, to zgadzam się całkowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Omal nie zapomniałam: wysłałam Ci mejla.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiedźmo, pierwszy raz słysze o korelacji między ilością melaniny lub produkcją sebum a pH skóry. Przyznam że jestem do tego sceptycznie nastawiona, ale byłabym wdzięczna za podzielenie się źródłem tych informacji.
    Ponadto wydaje mi sie że dla przecietnego człowieka sama różnica pH skóry daje niezauważalną różnice w zapachu, poza tym jestem prawie pewna ze pH jest tylko jednym z wielu wewnętrznych i zewnętrznych czynników mających wpływa na rozwój zapachu na skórze.

    OdpowiedzUsuń
  23. ups, miało być: między ilością melaniny A produkcją sebum I pH skóry

    OdpowiedzUsuń
  24. Pewnie, że jedną z wielu; i to miał być przykład. Li tylko. pH faktycznie wielu osobom nie robi specjalnej różnicy (ale "wiele osób" mogłoby to zmienić, na przykład rzucając lub chociaż ograniczając palenie papierosów :) ). Co do sebum - osoby o jasnym (lub rudym) kolorze włosów mają zazwyczaj cienką, bardziej delikatną i skłonną do przesuszeń skórę, niż ludzie o ciemnych włosach [co potwierdzam własnymi obserwacjami i doświadczeniem: moje sebum lubi się uzewnętrzniać - i nie mam na myśli wyłącznie cery!]. A wszystkie orientalne wonie, kadzidłowe, żywiczne czy inne kilery "pewniej" mocują się na skórze z tendencją do hojniejszego wydzielania łoju, ponieważ często tkwią w bazie, więc nie zawsze są skłonne ukazać osobie jasnowłosej swoje "prawdziwe" oblicze. Choć oczywiście ludzie składają się z tak szalonych koktajli genetycznych, że siłą rzeczy jest ona mniej lub bardziej uogólniająca; tym niemniej "coś" w niej tkwi. :) A informacja pochodzi z książki "Perfumy - marzenie we flakonie", która czytałam jakiś czas temu [a o tym samym, zdaje się, swego czasu wspominał też M.B. u siebie na blogu]. Jako, że wspomniana książka już do mnie jedzie, przeto przewertuję ją raz jeszcze i być może skrobnę coś u siebie. W razie czego - odszczekam powyższe. :) Co Ty na to, Pierniczku?

    OdpowiedzUsuń
  25. wydaje mi sie że taki podział moze miec racje bytu patrząc globalnie, porównując duże populacje żyjące w jakimś konkretnym środowisku, patrząc na "ogólną ilość" melaniny np. ciemnowłosych Arabów i jasno/średniowłosych Słowian Zachodnich, gdzie za stan cery w dużej mierze uwarunkowały czynniki klimatyczne (moja cera niebywale sie "tłuściła" w ostatnie, upalne lato). Jeżeli weźmiemy pod uwage nas Polaków to uwazam że kolor włosów, jeśli w ogóle ma, to marginalne znaczenia dla pH. Wszyscy mamy dość podobny kolor cery, bardziej różnimy sie kolorem włosów, ale kombinacji (np. dysharmonijnej pigmentacji) jest mnóstwo a skrajnych przypadków typów kolorystycznych mało, bo brunetka ze średnim odcieniem skóry i jasnymi oczami jest kombinacją tak jest blondynka z takim ciemniejszym odcieniem skóry i brązowymi oczami. W ostatecznym rozrachunku mamy podobną ilość melaniny. Myśle ze ciemnowłosa Polka skóre ma dużo bardziej podobną do jasnowłosej Polki niż z do ciemnowłosej Arabki. Po ponad 20 latach życia na południu Polski gdzie ilość ludzi z ciemnymi i jasnymi włosami jest mniej więcej taka sama, moge stwierdzić że nie zauważyłam żeby blondynkom płci obojga ;P skóra przetłuszczała sie mniej niż brunetkom (ja i mój brat jesteśmy tego przykładem :).
    A tak naprawde, czy naturalne pH jeszcze u kogoś wystepuje? Używamy kosmetyków które często maja wyzsze pH, woda w której sie myjemy często ma podobnie, woda w basenie; jakość, twardość wody ma duży spływ na cere - pamiętam jak za początku studiów w Krakowie wiele osób narzekało na wysuszające właściwości tamtejszej wody. Nawet osoba stosująca bardzo przemyślaną pielęgancje nie jest w stanie kontrolować wszystkich czynników które mają wpływ na jej cere.
    Ostatnia sprawa, nawet jeśli wrócimy do początku i założymy, że w idealnym przykładzie i dla skrajnych typów kolorystycznych, wpływ koloru włosów na pH jest i jest niczym niemaskowany i niemodyfikowany, to żeby wykorzystać w reklamie perfum jego wpływ na rozwój zapachu, trzeba potężnie przeskalować ten efekt...Ale ostatecznie, w porównaniu do innych czynników mających wpływ pH, wpływ koloru włosów jest wg mnie zaniedbywalny.
    Książke chetnie przeczytam jak dorwę, ale i tak głównie przemawiają do mnie liczby, statystyki i gruntowne badania, bo należę do tych sceptyków, którzy uważaja ze ludzie lubią przesadzać kiedy w gre wchodzi podniesienie zysku

    OdpowiedzUsuń
  26. To, co napisałaś ma sens; do końca mnie nie przekonałaś, ale najpierw przeczytam książkę, a później się wypowiem. Bo znowuż nie dowierzam statystykom - zbyt łatwo można je zmanipulować, także w celach marketingowych. Tak więc postanowione: wrócę do tematu. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. masz racje co do statystyk - można je zmanipulować i mam wrażenie że bardzo często sie to robi, szczególnie w branży kosmetycznej, dlatego jeśli interesują mnie jakieś statystyki, zawsze staram sie sięgać do źródła, żeby zobaczyć nie tylko wykresy i wyniki ale też założenia i procedure.
    Jeszcze jedna rzecz, dlaczego jestem sceptycznie nastawiona do uwypuklania różnic. Co prawda zajmuje sie tylko skrawkiem przyrody nieożywionej, ale moge sie pokusić o stwierdzenie że cała Natura jest skomplikowana. To tak jak np. z efektem cieplarnianym, jest wiele czynników które go powodują, jest wiele które go kontrolują; słyszałaś o "paradoksie młodego Słońca"? Tak też jest ze skóra, coś może determinować różnice w pH czy wydzielaniu sebum u dwóch różnych osobników, ale cała masa innych czynników bedzie kontrolować właściwości. Mam nadzieje że wyraziłam sie w miare zrosumiale :) W celach zwiększenia atrakcyjności informacji czy produktu, "dotarcia" do ludzi, upraszcza sie zależności, uwypukla skrajności (które to rzadko występują) - wszystko wydaje sie prostsze i bardziej czarno-białe

    OdpowiedzUsuń
  28. Sabb - wydawało mi się, że pan Gustaw jest ideałem, ale się okazało, że znalazłam coś jeszcze bardziej charakternego, co mnie bardziej opisuje... Bandit Roberta Pigueta. Ty dobrze, wiesz, że ja maniak perfumeryjny nie mogę odnaleźć się w typowej perfumerii, że jedynie męska strona Sephory mi odpowiada, a w GaliLu czy Quality czuję się jakbym była w moim domu. Mogę tam niuchać i niuchać do woli. I dla mnie nie ma w typowej perfumerii zapachu odpowiednio drzewnego, odpowiednio kadzidlanego, odpowiednio ziołowego, skórzanego czyli zapachu dla mnie. A po stronie niszy zawsze mogę wymienić stadko. Chyba wreszcie czas i przyszedł na mnie bym zaczęła produkować swoje wypociny w jednym miejscu. I to będzie coś strikte o perfumach o mojej największej pasji. Ale póki co się przygotuję i niedługo też i ja będę klepać w klawiaturę. Pozdrawiam Werka
    P.S. Za notkę serdecznie dzięki. A gdybyś wiedziała co mi wyskakuje po opisie z tych durnowatych testów to woła to o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ludzie myślą, że jesteś wróżką, co nie z fusów, a z popiołów lotnych wróży. I powiesz im czym powinni pachnieć na randce by uwieść kochanka.
    Pozdrawiam serdecznie, i nie przejmuj się krytykującymi, na stos z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam ponownie. Nie mogłam zostawić wiadomości bez odpowiedzi. Bergamotka to bardzo interesujący składnik rzeczywiście. Coś mnie do niej przyciąga. Chyba jedyny składnik, który daje mi najwięcej pozytywnej energii, czy to w formie suchej, wytrawnej i eleganckiej (Eau Des Merveilles) czy w radosnej i pobudzającej (Theorema Esprit D'ete). Pamiętam Pani recenzję na wizażu do tych perfum i postanowiłam je wtedy przetestować. Spodobały mi się i kupiłam cały flakon i dzisiaj mogę potwierdzić w 100% słuszność Pani opinii. Co do jaśminu -bardzo mi się spodobał w wersji czysto naturalnej, dlatego w perfumach lubię dostrzegać tego pazura, który im dodaje. nie zawsze jest widoczny, ale świetnie porafi podkręcić kompozycję. Co do kompozycji jakie Pani używa -od dawna czaje się, żeby je przetestować, bo po opisie i recenzjach wydają się być niezwykłe. dodałabym jeszcze do tej listy Musc Ravageur i Serge Noire.
    Pani opisy czy to w formie negatywnej czy pozytywnej są dla mnie jednym z największych bodźców do poszukiwania i testowania zapachów. Myślę, że to dzięki Pani pasji i prawdziwym zaangażowaniu w świat perfum i niewątpliwie podobnym guście olfaktorycznym. Ktoś napisał w internecie, że podobno zmieniono formułę Black Tourmaline :( teraz mam zagwozdkę, czy to prawda czy fałsz. W planach miałam zakup, choćby to trochę czasu zajęło, a teraz jestem zdezorientowana. Przepraszam, że piszę w formie "Pani", ale nie mam śmiałości inaczej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Sab, ja właśnie boję się że mi się Kaszmirek spodoba. W końcu nie wszyscy muszą pachnieć "kfiotkami", a zwłaszcza ja co to zawsze jakaś inna byłam;) Chciałam najpierw Avignion i spółkę wypróbować, ale all mi odlewki wycofało, potwory niedobre. Samego BC przetestowała dzisiaj już moja mama. Przypadkiem, bo swoim zwyczajem podebrala pierwszy z brzegu. I... mój niepokój związany z jego niedostępnością pogłębia się, bo wydał się co najmniej fascynujący. A nawiasem - wspomnianych w odpowiedzi dla Pierniczka Light Blue nie lubię, strasznie dziwnie się w nich czuję, za lekkie chyba;)

    OdpowiedzUsuń
  32. eh, jestem właśnie ofiarą zapachu drogiego, kupionego w promocji.. zupełnie nie przemyślanego, nie pasującego do mnie, nie sprawiającego mi przyjemności... mam nauczkę, używam co drugi dzień, żeby zużyć. W Pl mało "popularny", więc nawet go nie sprzedam na Allegro ;/ mam nauczkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  33. Szlag! Odpisywałam godzinę na wszystkie komentarze i zeżarło mi całe wypociny. Teraz nie dam rady odtworzyć. :(((((((((((


    Stworzyłam elaborat dotyczący dyskusji Wiedźmy i Pierniczka, z którego wynikało mnóstwo rzeczy, a ostatecznie to, że po pierwsze Europejczycy sa pomieszani rasowo i wiązanie koloru włosów z PH i grubością skóry jest anachronizmem trochę, po drugie, że ludzie chętniej wydadzą pieniądze na coś, co reklama opisze jako przeznaczone dla nich, więc zapachy dla młodych, brunetek, aktywnych, mężczyzn/kobiet etc ułatwiają nakłonienie przeciętnego, nie znającego tematu człowieka do zakupu. Bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Kryterium "podobania się" dawno przestało mieć znaczenie, bo indywidualny gust zastąpiła moda.


    Werce pisałam o zapachach skórzanych, może niepotrzebnie oraz o idiotycznych wynikach testów (też pewnie niepotrzebnie). Ostatecznie proszę o bloga i o to, żeby tym razem "potrwał dłużej", bo się gubić zaczynam.


    Lukaszu, czlowiek zawsze, bardziej lub mniej, przejmuje się krytyką, jednak anonimy w sieci należą zdecydowanie do tej drugiej grupy. Pozdrawiam i dziękuję. :)



    Kali, Tobie to dopiero wypociłam elaborat, ale wcięło.
    Po pierwsze proponuję przejście na "ty", jeśli tylko masz ochotę. Będzie mi bardzo miło i nie jest to jedynie zwrot kurtuazyjny.
    Po drugie rzeczywiście Eau des Mervelilles jest piękne. Theorema Esprit była zaś moim perfumeryjnym świętym Graalem przez lata. Rozwijała się na mnie kremowo, miękko, ciepło. Czasem za nię tęsknię.
    Musc Ravageur natomiast rozwija się na mnie fatalnie. Moja skóra psuje piżmo i to nie tylko w tym zapachu. Niestety.
    O reformulacji Black Tourmaline pisałam także ja. Ale wieści mam dość dobre. testowałam nowy flakon w czwartek - rzeczywiście, otwarcie jest nieco zmienione, ale potem zapach rozwija się tak, jak normalny BT powinien. Można kupować. :)


    Maqdo - po pierwsze pisz PW z adresem. Wyślę Ci próbkę Avignon, jeśli tylko nadal masz ochotę poznać.
    Po drugie Light Blue uważam za dobrą kompozycję: nietypową, interesującą, dobrze poskładaną, jednak nie zmienia to faktu, że jest kompletnie nie mój i tez nie mogłabym nosić. Nawet nie recenzuję, bo te parę godzin dla testów to za wiele. :)
    Po trzecie BC... No co tu pisać. Wpadniesz. :)


    Iwetto, przykro mi. Mnie od zakupów w ciemno też odwiodła wpadka. A że była bolesna, pamiętam i na razie nie powtarzam błędu.
    W kwestii "popularności" możesz się zdziwić. Po pierwsze polscy perfumomaniacy znają więcej zapachów, niż się spodziewamy (ja też) po drugie, czasem słowo "unikat" ma wielką moc. Tylko w aukcji podaj nuty i wystaw KT, nie licytację. Mam nadzieję, że ktoś się skusi. Trzymam kciuki.
    Czy mogę zapytać, co to za zapach?

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam Cie czytac:-) przy okazji zmusilas mnie do przemyslenia wlasnych wyborow:DDD Czesto siegam po zapachy ktore okreslaja moja fizycznosc;) a bywa tez tak,ze sa odzwierciedleniem mojego nastroju i samopoczucia:-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Bywaja tez dni kiedy lubie podraznic znajome z pracy...miewam szatanskie pomysly czasem:D

    OdpowiedzUsuń
  36. Hexx, żebyś wiedziała, że i ja czasem mam chrapkę na mała pachnąca prowokację. Zlewam się jakimś killerem, żeby móc poobserwować jak ludziska "odwalają bulwers" i wiesz co? Nie odwalają! To dopiero rozczarowuje. :)))

    W kwestii wyborów: nasza fizyczność także jest kreowana przez nasz umysł. Im starsi jesteśmy, tym bardziej. Tak myslę. Styl życia, typ zainteresowań, upodobania estetyczne, czasem nawet muzyczne - wszystko to wpływa na to, jak wyglądamy. Zapach zwykle bywa z tym spójny. Bo ludzie dążą do spójności. Taka nasza natura. :)

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  37. !jedyny blog, do którego wracam z ogromną przyjemnością:)
    uwielbiam niuchać;), ale moja indolencja sprawia, że trudno mi znaleźć siebie - z sieciówek nico w gusta się nie wpasowuje:/
    pozdrawiam serdecznie i życzę, sobie i pozostałym pochłaniaczom Twoich tekstów, weny i czasu na takowe:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Joanno, dziękuję. Miło mi, że wracasz.

    Problem z zapachami dostępnymi w sieciówkach rozumiem. Może warto zajrzeć kiedyś do jakiegoś przybytku niszy? Na przykład przy okazji bytności na Dworcu Centralnym w Warszawie? Do Quality pod Marriottem jest dosłownie trzy minuty drogi.

    Pozdrawiam i nieustająco zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Sabbath, wiesz, że ja nie za często bywam (własna droga to różnego rodzaju wyrzeczenia dla większych przyjemności), ale kiedy zaglądam to wiesz czego mi brakuje? Możliwości zerknięcia na nowości pod kątem składowym. Najbardziej MNIE interesowałyby kompozycje drzewne i kadzidlane. :D Tak to sobie wymarzyłam, wchodzę i patrzę co nowego w interesującej mnie zapachowej ścieżce :P Zdaję sobie sprawę, że to jest strasznie egoistyczne z mojej strony i może być dla Ciebie cholernie kłopotliwe (ilość pracy), ale... gdybyś się przypadkiem kiedyś nudziła.... ;) (nie przypuszczam, wiesz, a l e g d y b y ... ) :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  40. Artykuł zachęcający do eksperymentów! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty