Le Labo Patchouli 24


Le Labo zaskakuje.
Niekoniecznie dlatego, że ich zapachy są tak bardzo oryginalne same w sobie, do niczego niepodobne. Bardziej dlatego, że w butelkach oklejonych stylizowanymi apteczno - laboratoryjnymi etykietami dostajemy nie do końca to, na co wskazuje nazwa.
Dziś słów kilka o najmilszej, jak dotychczas, niespodziance, jaką sprawiły mi zapachy Le Labo: Patchouli 24.

Już pierwszy moment budzi zdziwienie. Dominującą nutą w otwarciu nie jest wcale paczula. Szczerze mówiąc charakterystyczny, wcale ładny w tym kontekście aromat piwnicznego muru wyczuwalny jest jedynie w tle, jako baza dla zapachu dziegciu. Fenomenalnie oddany zapach smolarni w jesiennym lesie.


Smolarnia w Patchouli jest stara, stareńka - przechodzi z ojca na syna od wielu pokoleń. Zapachy różnych etapów tradycyjnego technologicznego procesu wytwarzania dziegciu nakładają się na siebie tworząc niezwykłą, kompletną mieszaninę.

Półnadzy, lśniący od potu synowie smolarza pracowicie noszą i odzierają z kory wielkie brzozowe pnie od czasu do czasu dokładając wilgotne, okorowane pniaki do paleniska. Wędzarniczy aromat tlącego się ognia, na którym pod warstwą darni, mchu i gliny z wielkich płatów brzozowej kory wypływa ciemna, lepka substancja o charakterystycznym, przypominającym nieco paloną gumę zapachu miesza się z zapachem schnącego mchu i liści, a także z ostrą wonią gotowej, stygnącej obok w żeliwnych kadziach drzewnej smoły.

To jest dokładnie ten sam zapach, który dodaje brudnego powabu Black Tourmaline Durbano. To, czego szukałam w stworzonym osiem lat wcześniej przez Annick Menardo Bvlgari Black. Tym razem, nieskrępowana ograniczeniami wynikającymi z konieczności trafienia do szerokiego grona odbiorców, które zawsze wpływają na kompozycje selektywne Annick stworzyła coś niezwykłego: kompozycję jednocześnie ostrą i otulającą, inwazyjną i bezpieczną, okropnie dziwną i dziwnie piękną.

Z czasem Patchouli 24 wysładza się, nieco łagodnieje. Wizja brudnego, dymiącego paleniska w chłodnym lesie zastąpiona zostaje okopconym wnętrzem chaty, w którym po ciężkim dniu pracy, przy spokojnie płonącym ogniu smolarz z rodziną spracowanymi, brudnymi rękami łamie chleb.

Nienatrętna, przyczajona słodycz wanilii idealnie współpracuje z dymną bazą zapachu. Żywica na tym tle wydaje się stopiona i przypomina nieco skarmelizowany benzoes rodem z Chergui. Połączone ze sobą nuty dymne i żywiczno - chemiczne dają efekt przypominający zapach płótna prasowanego starym żelazkiem z nagrzewaną na ruszcie duszą. I wreszcie ślad zapachowy, który ostatecznie przekonuje mnie do zakupu flaszki: oud. Wyraźnie czuję w tle ciężką, gładką nutę czarnego drewna agarowego pięknie przybraną starą, przykurzoną ambrą i zwijającymi się, ciemniejącymi w miękkim dymie listkami paczuli.

Po wielu, wielu godzinach na skórze zostaje słodko - gorzki ślad popiołu.
I wyznam szczerze, że sama nie wiem, który etap tej kompozycji urzeka mnie najbardziej. Od pierwszego, do ostatniego akordu Patchouli 24 są wspaniałe.

***

Pisałam już, że fenomen zapachów Le Labo nie polega dla mnie na ich obiektywnej innowacyjności. Tutaj także, jeśli się uprzemy, poza śladem Bvlgari Black odnajdziemy charakterystyczną dla dymnych kompozycji Christophera Brosiusa wędzarniczą słodycz, odnajdziemy bazę przypominającą nieco uproszczone do granic ascezy Chergui lub Santal de Mysore.
Niby wszystko już było, ale sposób w jaki Annick Menardo poskładała te klocki naprawdę zasługuje na to, żeby uznać Patchouli 24 za nową jakość.
Chapeau bas!



Data powstania: 2006
Twórca: Annick Menardo

Nuty zapachowe:
paczula, dziegieć brzozowy, styraks, wanilia


* Zdjęcie pod tytułem "Smolarz" znalazłam na jednym z polskich forów fotograficznych. Niestety, nie udało mi się dotrzeć do personaliów Autora, czego bardzo żałuję, bo jest naprawdę bardzo dobre. Jeśli ktokolwiek zna imię i nazwisko Osoby, która wykonała tę fotografię - będę wdzięczna za informację.

Komentarze

  1. Eh, znowu mi to zrobiłaś :( I jak ja się mam zmieścić w 10-12 flakonach i nie zakopać się pod odlewkami? Niedobra Sabbath, niedobra ;)
    A zapach kuszący :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Escorito, w 10-12 flakonach??
    Ja kiedyś miałam zamiar zmieścić się w 20... Potem strasznie przeżywałam kolejne. Przy jakichś 50 przestałam.
    Ale oczywiście masz rację. Jestem okropnie paskudna. Pjur iwul. :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, wiem, marzenia ściętej głowy :/ Mam jeszcze wiele zapachów do sprawdzenia... staram się tylko nie zakochiwać bez pamięci po pierwszym niuchnięciu, bo czasem niuchnięcie drugie zmienia postać rzeczy. W każdym razie Patchouli 24 przetestować muszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sabbath, jak ty to robisz, że opisujesz zapach smoły, dziegciu i innych paskudztw tak, że chce się go mieć?! To nienormalne. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihihi! Nigdy nie chciałam być normalna. ;-)


    Escorito, podobnie jak Ty staram się zachować rozsądek przy decydowaniu się na flaszkę. Zrobiłabym odstępstwo dla Oud 27 - pozwoliłabym sobie na gwałtowną namiętność od pierwszego niucha. W przypadku Patchouli 24 zużyje próbkę rozważając zakup. Przy okazji spróbuję też podejść do Oud. Ale już bez drżenia rąk i skoków ciśnienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Różnego odbioru zapachów przez różne skóry ciąg dalszy.
    Fajna recenzja i paskudny zapach. Na mnie oczywiście. Paczuli zero absolutne. Wyłącznie dziegieć. Odpychająca spalenizna, zwęglone, mokre drzewa i aromat wędzarniczy otrzymany przez ekstrakcję pozostałości wędzenia zeskrobanych ze ścian zardzewiałej blaszanej wędzarki. Jak dobrze, że nie czuję tego w Czarnym Turmalinie. Brrrr. Dym tak, spalenizna nie.
    Też mi się wydawało, że czuję trochę oudu ale myślałam, że to urojenie, skoro w nutach go nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myszo, ja własnie lubię dziegieć. Matko, zanim nie wpadłam na ten zapach w perfumach w życiu nie przypuszczałabym, że tak będę się nim "jarać". Paczulę lubię mniej. Pewnie dlatego moje ulubione paczule wcale nie są paczulowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak to "paskudne" piękne opisałaś,że skojarzyło mi się z Shakirą całą w smole, ale bardzo apetyczną z teledysku.....:-D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty