Norma Kamali Incense


Nie wiem, czy nie narażę się na gromy i baty tym tekstem, ale mimo najszczerszych chęci, pełne zachwytu pienia nie przejdą mi przez gardło, nie wyduszę ich ze swojej klawiatury.

Incense Normy Kamali to zapach potężny - to prawda. Potęga jego jednak nie jest potęgą budzącą podziw, lecz raczej przygniatającą, wciskającą w ziemię, kładącą się ciężko na barkach. Zapach nie zapiera tchu w piersi, lecz wydusza go z niej. Nie ma kształtu - jest ciężarem samym w sobie, niezidentyfikowanym bałwanem ponurym jak Buka. Albo jak Otchłań u Leśmiana gdy "(...) szuka, węsząc bólem, parowu lub jaru, Aby go dopasować do swego bezmiaru (...)"*

I ja wiem dlaczego nie czuję tego zachwytu i respektu, który czuć powinnam. Otóż dlatego, że to wcale nie jest zapach kadzidła. A przynajmniej nie kadzidła frankońskiego, nie kadzidła ziołowego, nie kadzidła leniwie pełzającego w powietrzu i ocierającego się o skórę, nie kadzidła otulającego ciało i mamiącego zmysły wonnym obłokiem.
Incense Normy Kamali to lepka, brudnobrązowa, zasychająca w powietrzu żywica labdanum wydarta z unicestwionego czystkowego gaju, brutalnie i bezcelowo zmienionego w stertę konających w dusznym powietrzu gałązek, listków i kwiatów... Bardzo podobne zestawienie nut proponuje nam Donna Karan w Labdanum ze swojej serii Essence, jednak w tamtej kompozycji nie uwiera mnie to wrażenie bezsensownego wandalizmu, które odnoszę wchodząc do zrujnowanego gaju Kamali.

Incense to także zapach gryzącego w nos palonego kminu - nasion drgających w psychopatycznie spokojnym żarze jak małe robale, zwijających się z bolesnym sykiem w czarne, gorzkie zwłoczki.
Oto dwie nuty, które sprawiają, że noszone globalnie zamiast mnie radować - mierzi po prostu.

Poza tymi brązowymi trupami wyczuwam w Incense żywicę kopal w stężeniu zbliżającym odbiór zapachu do cierpkości czerwonego wina, żywicę drzew iglastych i mirrę - wszystkie palone szybko, gwałtownie, na popiół. Wyczuwam dodającą zapachowi gęstości, utrzymującą składniki przy sobie jak wiązania atomowe miodowo ostrą nutę opoponaksu. Doceniam suchy cynamon zdający się ledwie kruchym płatkiem spękanej kory na tym mocarnym tle. Podziwiam niezwykle wkomponowaną w te ostre, bolesne nuty słodycz.

Jest Incense szczególnym połączeniem suchego, osiadającego w płucach dymu gryzącego w oczy jak palone podkłady kolejowe z wilgotną, lepką, zostawiającą brudne, trudne do usunięcia ślady żywicą. Połączenie niezwykłe, a w zestawieniu z morderczą mocą zapachu naprawdę wyjątkowe.

A jednak nie jest to towarzystwo, którego pragnę.
Bo Kadzidlana Norma jest postacią tragiczną, pożeraną przez własną rozpacz. Jest jak Tamora z szekspirowskiego "Tytusa Andronikusa", która poświęca swe życie i człowieczeństwo dla bezgranicznie okrutnej zemsty; jak Zła Królowa z Baśni o Królewnie Śnieżce czująca jak chłodne palce starości nieuchronnie odzierają ją z tego, co jest dla niej najwyższą wartością; jest potężna i jednocześnie bezradna jak Bavmorda z "Willow", która w pogoni za potęgą traci jedyny jasny promień swego życia. Incense Normy Kamali to wszystkie te potężne i tragiczne postaci w chwili, kiedy rozpacz wyżera im serca, kiedy wiedzą już, że jedynym, czego w życiu doświadczą jest wieczna gorycz porażki, której nie osłodzi ani władza, ani bogactwo, ani zadawanie bólu...

Chciałabym móc postrzegać kadzidlanego potwora stworzonego przez Kamali jako gorzko doświadczoną, ale jednak dumną i zwycięską Budykę (Boadiceę), ale niestety: potworność tej kompozycji polega właśnie na tym, że pożera się sama, że niszczy ją własna moc i żądza posiadania, że zamiast płonąc olśniewać - pyszni się bez wyczucia pasożytując na nosicielu i nie dając radości.

Jeśli więc piszemy o kadzidłach demonicznych to owszem, oto najbardziej piekielne ze znanych mi kadzideł. Jest w nim porażka ostateczna, gorycz bez nadziei, niszcząca bezsilność. Gdyby istniało piekło, to żadne wywijające ogonami smoliste diabły z widłami w sękatych łapach nie mogłyby był straszniejsze, niż to.

Data powstania: 1983

Nuty zapachowe:
żywica kopal, żywica sosnowa, labdanum, galbanum, mirra, kmin, opoponaks, kadzidło świerkowe, cynamon, kardamon, pieprz, drzewo sandałowe, żywica elemi.

* Bolesław Leśmian "Otchłań"

Na ilustracjach:
Jessica Lange jako Tamora w "Tytusie Andronikusie" Jane Howell
Jean Marsh jako Bavmorda w "Willow" Rona Howarda

Komentarze

  1. Wow, Sabbath, aż mnie dreszcz przeszedł w trakcie czytania tej recenzji! Trafiłaś dokładnie w sedno, takie są też moje odczucia co do Normy (zresztą pisałam kiedyś o niej w jednym z postów na Wizażu, że to zapach czarownicy wpatrzonej we własny stos). Pięknie to ujęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Peruna, Aragonte!
    Zapach czarownicy wpatrzonej we własny stos to dopiero jest druzgocąca metafora! Hipnotyczną ma moc i... chyba nawet cieszę się, że nie czytałam tego posta, bo nigdy bym się od niej nie uwolniła i pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na napisanie recenzji Normy po czymś takim.
    Choć z drugiej strony - dla mnie Incense taką ma moc, że ta czarownica powinna rozwalić w drebiezgi cały ten stos i gawiedź wokół, cały plac, a może i miasto... Dlatego chyba napisałam, że Norma pożera się od środka.

    Idę szukać tego posta z czarownicą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff, to dobrze, że nie czytałaś tego posta, bo z przyjemnością (jak zwykle) przeczytałam Twoją reckę :)
    I sama odgrzebałam tego starego posta, bo byłam ciekawa, czy czegoś nie zniekształciłam, cytując z pamięci - o dziwo, nawet nie :) To wątek "magia sama w sobie" (o perfumach dla czarodziejek i wiedźmach różnego rodzaju); o Normie jest tam dokładnie jedno zdanie: "A Incense Normy Kamali pasuje mi do czarownicy, która wpatruje się we własny stos, ale nadal jest baaardzo niebezpieczna".
    Podobne miałyśmy skojarzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też odgrzebałam. :-)
    I rzeczywiście, jest w Incense jakaś nuta apokaliptyczna. No i moc. Okrutna moc.
    Fajnie jest złapać taki moment, kiedy okazuje się, że w kwestii zupełnie abstrakcyjnej nasze wyobrażenia są tak bardzo zbieżne. Great minds think alike? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dżizas! Jesteś genialna! Nie mogę się naczytać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty